Praca w świetlicy profilaktyczno-wychowawczej
Moją uwagę zwróciły dzieci odrzucone przez grono rówieśników (tzw. outsiderzy), czyli uczniowie wycofani. Ich agresywne zachowanie jest sposobem zwrócenia na siebie uwagi. Zastosowałam wobec nich nowe formy i metody pracy, które pobudziły dzieci do pokonywaniu trudności natury emocjonalnej.
Uznałam, że w pracy z młodszymi wychowankami najwłaściwszą metodą pracy (bliską ich naturze) będzie zabawa.
Tak powstał pomysł innowacji: „Wykorzystanie ekspresji twórczej dzieci do pokonywania trudności natury emocjonalnej”. Zabawa, rysunek oraz fantazjowanie to dla dzieci główne sposoby uczenia się i zdobywania wiedzy o świecie. Formy te uczą „poruszania się” w różnych sferach życia. Dziecku często jest bardzo trudno mówić o własnych problemach. Nie potrafi ono zwerbalizować swych lęków i niepokojów, a często nawet ich nie rozpoznaje. Może też się obawiać, że jeśli wyrazi je słowami, to wywoła ich nasilenie lub się nasilą. Dlatego najłatwiej wyraża to co mu „dolega” w sposób pośredni: przez rysunek, dramę, itp.
Przyjęłam formę pracy w grupie terapeutycznej, ponieważ pod wieloma względami przypomina ona uczestnikom ich codzienne życie. Grupa to zminimalizowany model ich świata. Ułatwia on wprowadzenie tego, co uczestnicy poznają w trakcie pracy.
Dodatkowym wzmocnieniem dla dzieci jest wsparcie i zrozumienie ze strony innych. Dzięki nim otrzymują informacje, że nie tylko one są istotami niedoskonałymi, że każdy ma swoje bolączki i wady, „coś” co chciałby zmienić. Dzięki grupie jej członkowie realizują również potrzebę przynależności. Stanowi ona olbrzymie zaplecze, które inspiruje do różnych działań i daje szansę poszukiwania alternatyw dla autodestrukcyjnych zachowań.
Rozpoczynając pracę z dziećmi, położyłam nacisk na zintegrowanie grupy i głębsze poznanie się poszczególnych uczestników. Poprzez zabawę, rysunek i fantazjowanie dzieci miały możliwość uczenia się i zdobywania wiedzy o sobie samych i o innych ludziach. Tylko autorefleksja i świadomość swoich ograniczeń może sprowokować wychowanków do działania i doprowadzić do zmiany w zachowaniu. Dzieci musiały uświadomić sobie i w pewnym stopniu zaakceptować swoje słabe i mocne strony. Dla wielu z nich ogromną barierę stanowił problem mówienia na swój temat.
Na zajęciach realizowałam również zagadnienia z zakresu komunikacji i sfery uczuciowej. Tego typu spotkania miały na celu wzmocnienie „ego”, zaakcentowanie niepowtarzalności i wartości każdego dziecka.
Po bliższym samopoznaniu dzieci mogły nakreślić kierunek (planowanej) pracy nad sobą, stworzenia indywidualnych planów rozwoju na zasadzie, co im się w sobie podoba, czego nie lubią i co mogą w sobie zmienić.
Duży nacisk położyłam na eliminowanie zachowań agresywnych i umiejętność radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych. Uczestnicy sprawdzali się w tym zakresie podczas przygotowań do przedstawienia „Wiedźma Dorota”. Dzieci musiały się porozumieć w kwestii dekoracji, stroju, przydziału ról. Rozliczały się wzajemnie z wypełnionych zadań. Zdawały sobie sprawę z tego, że jeśli jedna osoba zawiedzie konsekwencje poniosą wszyscy musiały zatem nauczyć się współpracy.
Kulminacją tego typu poczynań było zorganizowanie spotkania dla rodziców. Dzieci same przygotowywały poczęstunek, napisały zaproszenia, dopilnowały, aby wszystko przebiegało wg wcześniejszych ustaleń. Na tym spotkaniu uzyskałam od rodziców informacje zwrotne, a także podzieliłam się swoimi refleksjami.
Chcąc uzyskać potwierdzenie, na ile zaproponowane przeze mnie zajęcia w ramach innowacji odniosły skutek i przydały się moim podopiecznym, przeprowadziłam ankietę. Badania objęły 12 uczestników świetlicy profilaktyczno-wychowawczej.
Pierwsze pytanie miało mi dać odpowiedź, na ile przeprowadzone zajęcia pozwoliły na uświadomienie dzieciom ich słabych i mocnych stron. Chodziło tu o sugestię, wywołanie potrzeby zmian, refleksję, że możemy sami coś w swoim życiu zmienić.
Wszystkie dzieci stwierdziły, że miały możliwość przyjrzenia się swoim słabym i mocnym stronom.
- coraz mniej koleżanek, kolegów jest mi przychylnych
- koledzy, koleżanki coraz mniej mi dokuczają.
- staram się spokojnie wyjaśnić, co mnie denerwuje i załagodzić konflikt,
- zgłaszam zaistniałą sytuację p. wychowawczyni bądź paniom w świetlicy (5),
- biję, wyzywam osobę, która mnie denerwuje lub w złości niszczę różne przedmioty (2).
Kolejne pytanie dotyczyło akceptacji własnej osoby, takiej, jaka jest, z wszelkimi niedociągnięciami. Większość dzieci (10) stwierdziła, że nie sprawia im to problemu, a 2 ma z tym kłopot.
- więcej gier i zabaw (1)
- więcej imprez i przedstawień (1)
- wprowadzenie zakazu przeklinania, wyzywania i bicia (2).
-
Dzieci są bardziej otwarte. Starają się szczerze mówić o swoich „mankamentach”. Chętnie wchodzą w zadania, w których muszą przyjrzeć się sobie i (jak same zauważyły) dzięki temu pogłębić świadomość swoich ograniczeń.
-
Budującym jest fakt (stwierdziła tak większość dzieci), iż dzięki zajęciom zdołały pozyskać swoich rówieśników. Z pozostałymi należy wzmóc pracę w tym zakresie.
-
Dzieci uznały, że reakcją na prowokacje ze strony innych jest spokojne wyjaśnienie przyczyn konfliktu. Do tych wniosków podchodzę jednak dość sceptycznie. Sądzę, że uczniowie dysponują pewnymi teoretycznymi podwalinami, że (owszem) zdarza im się reagować w takich przypadkach w sposób konstruktywny, ale nie przeceniałabym ich umiejętności praktycznych. Cenię szczere wyznania, że w dalszym ciągu nie radzą sobie ze złością. Taka świadomość jest zaczynem do dalszej pracy.
-
Ważne również jest to, że dzieci wywodzące się ze środowisk patologicznych (w których nie dba się o wsparcie moralne, zaspokojenie potrzeb psychicznych, o korekcje ich negatywnych sądów o samym sobie), mogą powiedzieć, że akceptują siebie ze swoimi ograniczeniami.
-
Większość osób wyraziła chęć kontynuacji pracy. Pozostałe dzieci należałoby bardziej zmotywować w tym kierunku.
-
Wszystkim uczestnikom zajęcia świetlicy odpowiadały. Uważam, iż w przyszłości warto (zgodnie z ich opinią) wprowadzić więcej imprez, na których dzieci mogłyby się zaprezentować.