Po referacie Poloneza nr 1 a-dur, op. 40 Fryderyka Chopina zatańczyli uczniowie klas piątych i szóstych przygotowani przez panią Barbarę Mantyk. Galę poprowadził pan Tadeusz Kordylewski, który zaprosił do obejrzenia przedstawienia pt. „Mały Frycek” przygotowanego przez uczniów pod kierunkiem pań Ireny Wiącek i Wioletty Bas. Inscenizacja była żartobliwą ilustracja życia Fryderyka Chopina i okoliczności powstawania jego kompozycji. Taki bowiem sposób widzenia wielkiego muzycznego twórcy staje się bliski i przyjazny dzieciom. Potem goście wysłuchali minikoncertu w wykonaniu: Izabela Kasprolewicz zagrała na wiolonczeli „Hulankę” –przy fortepianie zasiadła pani Krystyna Gowik, Dominika Mierzyńska wykonała na flecie poprzecznym „Wariacje na temat Rossiniego”, Brajan Klimaszewski przedstawił kompozycję na fortepian pt. „Cantàbile”, Agata Bobrowska zagrała na wiolonczeli „Preludium h-moll”, a Rafał Werszler zaprezentował „Polonez B-dur” na fortepian. Obcowanie z muzyka Chopina w wykonaniu młodych ludzi dostarczyło wielu nieprzemijających wrażeń i doznań estetycznych. Ponieważ Fryderyk Chopin uwielbiał i cenił wielu współczesnych sobie kompozytorów całej Europy (z wieloma był w zażyłej przyjaźni), minikoncert zakończył się dwiema niechopinowskimi kompozycjami: jedną wykonał Fryderyk Wiącek, Adagio Kopprasch na trąbkę, a drugą pt. „Siciliana Rigaudon” zagrała na skrzypcach Paula Robińska.
I część gali została zamknięta polskim tańcem narodowym, tj. krakowiakiem w wykonaniu uczniów klasy 1a i 4c, których przygotowała pani Irena Wiącek. Choć Chopin krakowiaków nie komponował, to jeden zdarzyło mu się popełnić. W 1828 roku skomponował Rondo à la Krakowiak F-dur na fortepian i orkiestrę. Świadczy to o tym, że polskie tańce ludowe z różnych regionów były kompozytorowi bliskie.
Druga część uroczystej gali składała się z wystąpień dorosłych. Tadeusz Kordylewski w swym referacie powtórzył jeszcze raz niektóre wydarzenia z życia kompozytora i ich wpływ na literaturę w szerokim rozumieniu tego słowa, czyli na spontaniczne wypowiedzi, zawiadomienia, poetyckie refleksje, recenzje, wiersze, opowiadania czy listy. Pani Izabela Kudokas-Drąg zagrała na flecie poprzecznym Preludium e-moll Fryderyka Chopina z akompaniamentem pana Waldemara Wolskiego.
Pani Edyta Talarowska w swym wystąpieniu przedstawiła genezę pieśni Chopina, który, choć był mistrzem dźwięku, kochał również słowo i był na nie szczególnie wrażliwy. Utwory czytane przez niego pokazują, jakim był człowiekiem. Dowiedzieliśmy się więc o nim, że uwielbiał kobiety, traktował je jak swoje muzy, że były jego natchnieniem, że kochał uczty i stoły biesiadne, rozkoszował się chwilami beztroski i z talentem oddawał się sztuce rysunku. W tej dziedzinie też uważa się go za mistrza. Wiersze, do których komponował melodie recytowali: pani Edyta Szczuka, Edyta Talarowska i Tadeusz Kordylewski, zaś pieśń Życzenie zaśpiewała pani Izabela Kudokas-Drąg przy akompaniamencie Waldemara Wolskiego.
Na koniec nauczyciele Szkoły Muzycznej w Żarach zagrali trzy utwory Fryderyka Chopina. Pierwsze dwa wykonała na wiolonczeli pani Sylwia Kajzerska-Bronowicka: Mazurka a-moll z akompaniamentem Krystyny Gowik, Walca cis-moll z akompaniamentem pana Waldemara Wolskiego. Ostatnim utworem był Polonez g-moll w wykonaniu pana Waldemara Wolskiego.
Po owacjach głos zabrali dostojni goście: Franciszek Wołowicz – zastępca burmistrza Miasta Żary, Barbara Kocik-Dyszkant – dyrektor Przedszkola nr 8 w Żarach, Ferdynand Sańko – wicekurator, Waldemar Wolski – dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Żarach, którzy na ręce pani dyrektor wręczali kwiaty i podziękowania. Dyrektor szkoły podziękowała za przygotowanie gali, ciepłe słowa gości pod adresem szkoły i zaprosiła wszystkich na uroczysty obiad i bankiet.
nt. odbioru muzyki Chopina
W dwustulecie narodzin naszego wielkiego rodaka, Fryderyka Chopina chciałbym ukazać wpływ jego muzyki na literaturę.
„Rodem warszawianin, sercem Polak, talentem świata obywatel …”
„Umiał on najtrudniejsze sztuki zadanie rozwiązywać z tajemniczą biegłością, umiał bowiem zbierać kwiaty polne, rosy z nich, ani puchu nie otrząsając najlżejszego. I umiał je w gwiazdy, w meteory, że nie powiem w komety całej świecące Europie, ideału sztuką przepromieniać. Przezeń ludu polskiego rozrzucone łzy po polach, w diademie ludzkości się zebrały na diament piękna, kryształami harmonii osobliwej”.
Tak pisał w nekrologu Fryderyka Chopina wielki poeta romantyczny Cyprian Kamil Norwid. W zwięzłej poetyckiej wypowiedzi zawarł wszystko to, co w zawiadomieniach prasowych drukowano po śmierci wielkiego kompozytora w ubolewaniu nad niepowetowaną stratą dla muzyki i kultury.
Wielki kompozytor i wirtuoz, Fryderyk Chopin urodził się w Żelazowej Woli. W rodzinnym dworku panowała atmosfera pełna miłości i szacunku. Talent Fryderyka ujawnił się wcześnie. Już w wieku 4 lat potrafił bezbłędnie zagrać zasłyszane melodie. Wielki wpływ na chłopca miał jego pierwszy nauczyciel, Wojciech Żywny. Wprowadził go w muzyczne tajniki i wskazał jego dalszą twórczą drogę życia. Wszystkich, którzy znali małego Fryderyka, zadziwiała u genialnego dziecka sztuka improwizacji, tak bardzo ceniona w romantyzmie. Kiedy Chopin miał 7 lat, po raz pierwszy ukazał się drukiem utwór „Polonez g-moll na fortepian”. Rok później pojawiły się w ówczesnej prasie artykuły o utalentowanym małym artyście. Od tego czasu Chopin zyskiwał coraz większy rozgłos i zaczął grać poza domem.
Przed dużym audytorium zadebiutował 24 lutego 1818 roku, w wieku 8 lat, na wieczorze Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności w Pałacu Radziwiłłowskim. Swoje wiersze do muzyki Chopina deklamował poeta Zygmunt Krasiński. Występ był wielkim sukcesem małego pianisty. Otwarły się przed nim salony warszawskiej arystokracji. A potem nastąpiły lata nauki i wytężonej pracy. Chopin komponował coraz więcej i coraz częściej grywał koncerty.
W 1826 roku Fryderyk rozpoczął studia w Szkole Głównej Muzyki w Warszawie. Jego opiekunem został rektor szkoły, kompozytor i dyrygent, Józef Elsner. W pierwszej opinii o Chopinie podkreślił niezwykły talent nowego ucznia. Ta opinia wyprzedzała entuzjastyczne recenzje europejskich sław w dziedzinie muzyki.
Wpływ na muzykę sławnego wirtuoza miała polska wieś. Młodziutki Chopin niemal co roku spędzał wakacje w Szaflarach na Kujawach. Tam zafascynowała go muzyka ludowa. Chłopiec notował teksty piosenek i przyśpiewek, zapamiętywał melodie oberków, mazurków, kujawiaków. To, co zgromadził w pamięci, miało w przyszłości stanowić niezwykle ważny materiał twórczy.
Znakomity pisarz i publicysta, Maurycy Mochnacki napisał: „ …ziemia, która mu życie dała, swoim śpiewem działa na usposobienie muzyczne i przebija się niekiedy w utworach artysty … Mazur prosty pod jego ręką poddaje się chętnie. Żeby do wytwornej gry i genialnej kompozycji łączyć tak piękną prostotę rodzinnego pienia, jak ją sobie Chopin przyswoił, trzeba mieć odpowiednie czucie, poznać echa naszych pól i lasów, słyszeć piosenkę wieśniaka polskiego”.
Po latach, za granicą w utworach kompozytora pisanych z tęsknoty za krajem, brzmiały melodie przywołujące obrazy ojczyzny, zwłaszcza jej wsi.
Po warszawskich sukcesach Chopin zdobył wiedeńskie salony. Zyskał wtedy przydomek „Paganiniego fortepianu”. Nastąpiły też triumfy w salonach paryskich. Chopin zaprzyjaźnił się z wieloma wielkimi kompozytorami i wirtuozami epoki. Sławny przyjaciel Fryderyka, Robert Schumann powiedział: „ Kapelusze z głów, panowie – oto geniusz”, gdy do fortepianu siadał Chopin. A potem napisał: „Gdyby samowładny monarcha Północy wiedział, jak niebezpieczny wróg grozi mu w dziełach Chopina, w pełnych prostoty mazurkach, zabroniłby w swym państwie wykonywania tych utworów: są to armaty ukryte wśród kwiatów”.
Za granicą Fryderyk Chopin zaprzyjaźnił się z wielkim niemieckim poetą romantycznym, Heinrichem Heine, który w liście do przyjaciół stwierdził, po wysłuchaniu koncertu przyjaciela: „Przy Chopinie zapominam zupełnie o mistrzowskiej jego grze i tonę w lubej otchłani jego muzyki, w tkliwym powabie jego subtelnych utworów. Chopin jest genialnym poetą muzycznym, dającym natchnienie takim jak ja”.
Wielki Polak, Fryderyk Chopin rzeczywiście inspirował swoją muzyką wielu poetów. Pierwszy, który podkreślił ten fakt, był już we wstępie cytowany C. K. Norwid.
Wielki kompozytor niezwykłą potęgą swego geniuszu potrafił poruszyć to, co w muzyce było najbardziej autentyczne, bo narodowe, czyste, wzruszające. W muzyce Chopina, jak w znakomitych dziełach Mickiewicza, jest wszystko. Muzyk zawarł w niej triumfy i klęski, radości i cierpienia, miłość i gniew oraz żałobę.
Nie dziwi zatem fakt, że urokowi wielkiej sztuki Chopina uległo wielu znanych poetów, nie tylko wszak Norwid. Chopin fascynował już za życia, fascynuje po dziś dzień umysły poetów, literatów. Jego muzyka bowiem jest uwodzicielska, urzekająca, porusza najwrażliwsze struny duszy literackich artystów. Bo był Chopin natchnieniem poetów, m.in.: Bohdana Zaleskiego, Kornela Ujejskiego, Adama Mickiewicza, Marii Konopnickiej, Juliana Tuwima, Władysława Broniewskiego, Mieczysława Jastruna, Kornela Makuszyńskiego, Jarosława Iwaszkiewicza, Leopolda Staffa, K. I. Gałczyńskiego, Anny Kamieńskiej czy Jana Twardowskiego. Wiersze oraz inne teksty literackie zainspirowane dziełami Chopina ukazują bogactwo wpływów nie tylko muzyką, ale i osobowością jej twórcy na uczuciową wrażliwość polskich i obcych twórców literatury.
Powstało sporo tekstów w różnych epokach. Jedne stały się głośne i interpretowane, inne wydobywa się na światło dzienne po dziś dzień. Ale wszystkie są bezcenne, bo dzięki nim możemy się delektować wielką sztuką: muzyką i literaturą. Teksty te poświadczają, że „Chopin był natchnieniem poetów”. Są też dowodem niezwykłego oddziaływania chopinowskich fraz na słowo.
Geniusz wielkiego polskiego kompozytora to nie tylko jego muzyka, ale jej wpływ na odbiorców, w tym pisarzy, poetów, recenzentów, historyków literatury.
Niech więc w dwustulecie urodzin Fryderyka Chopina przemówią do wszystkich również poeci. Niech ich wiersze sławią jego nieśmiertelne dzieło. Oni, dla których był natchnieniem, niech przekazują w swych strofach swe wrażenia, odczucia, refleksje o wielkim Fryderyku.
Wiele napisano wierszy inspirowanych Chopinem i jego życiem. Gdy słyszymy słowa Fryderyk Chopin, wyobrażamy sobie człowieka wielkiego, dla którego wszyscy czują szacunek. Ikonę świata muzyki.
Chcielibyśmy pokazać dziś inne oblicze Chopina, który był nie tylko twórcą, ale także odbiorcą kultury. Czytał wiersze A. Mickiewicza, J. Słowackiego, Stefana Witwickiego i wielu innych. Wiersze te, jak się Państwo domyślacie, nie zawsze pełne były patosu i patriotycznych uniesień. Często odzwierciedlały zgoła inne emocje. Wyobraźmy sobie Chopina, który śmieje się do łez, czytając zabawny wiersz. Otóż lektura tych lekkich i przyjemnych, a czasami smutnych i lirycznych utworów zaowocowała cyklem Pieśni Chopina, nasz bowiem genialny kompozytor do wierszy, które szczególnie mu przypadły do serca, napisał muzykę.
Pieśni Chopina, powstałe w kraju i za granicą, wydane zostały dopiero po śmierci kompozytora i oznaczone jako opus 74. Niemniej jednak, wkrótce po skomponowaniu, znane były powszechnie w odpisach i śpiewane w wielu domach. Stanowiły one wyraz przelotnych uczuć i mają niemal szkicowy charakter. Chopin nie myślał nawet o ich druku.
Tak więc pieśni do słów Stefana Witwickiego: „Życzenie” i „Gdzie lubi” powstałe w 1829 r. oraz „Precz z moich oczu” do słów A. Mickiewicza, napisana w 1830 r., inspirowane były zapewne gorącym uczuciem do pięknej Konstancji Gładkowskiej. O ile dwie pierwsze pieśni są dowodem „lubego odrętwienia”, o tyle ostatnia stała się wyrazem buntu przeciw miłości, która nie zawsze szczęście tylko ze sobą przynosi.
Adam Mickiewicz, „Do M…”
„Precz z moich oczu!…” Posłucham od razu…,
„Precz z mego serca!…” I serce posłucha…,
„Precz z mej pamięci!…” Nie, tego rozkazu
Moja i twoja pamięć nie posłucha!
Jak cień tym dłuższy, gdy padnie z daleka,
Tym szerzej koło żałobne roztoczy –
Tak moja postać, im dalej ucieka
Tym grubszym kirem twą pamięć pomroczy.
Na każdym miejscu i o każdej dobie,
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.
Czy zadumana w samotnej komorze
Do arfy zbliżysz nieumyślną rękę,
Przypomnisz sobie: „Właśnie o tej porze
Śpiewałam jemu tę samą piosenkę”.
Czy grają w szachy, gdy pierwszymi ściegi
Śmiertelna złowi króla twego matnia –
Pomyślisz sobie: „Tak stały szeregi,
Gdy się skończyła nasza gra ostatnia”.
Czy to na balu w chwilach odpoczynku,
Siędziesz, nim muzyk tańce zapowiedział,
Obaczysz próżne miejsce przy kominku –
Pomyślisz sobie: „On tam ze mną siedział”.
Czy książkę weźmiesz, gdzie smutnym wyrokiem
Stargane ujrzysz kochanków nadzieje –
Złożywszy książkę z westchnieniem głębokiem
Pomyślisz sobie: „Ach! to nasze dzieje…”
A jeśli autor po zawiłej probie
Parę miłosną na ostatek złączył,
Zagasisz świecę i pomyślisz sobie:
„Czemu nasz romans tak się nie zakończył?…”
Wtem błyskawica nocna zamigoce,
Sucha w ogrodzie zaszeleszczy grusza
I puszczyk z jękiem w okno załopoce…
Pomyślisz sobie, że to moja dusza.
Tak w każdym miejscu i o każdej dobie,
Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie,
Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.
„Życzenie” zyskało sobie od razu wielką popularność. Już w Paryżu Chopin ponownie opracował tę pieśń na prośbę innej pięknej niewiasty Marii Wodzińskiej i wysłał jej w liście. „Panna Marynia” tak oto pisze o tym: «„Gdybym ja była słoneczkiem na niebie, nie świeciłabym ja tylko dla ciebie” – otrzymałam w tych dniach, ale nie mam odwagi tego śpiewać, gdyż boję się, bo to wszak Pańskie, żeby nie wyszło całkiem zmienione…»
Stefan Witwicki, „Życzenie”
Gdybym ja była słoneczkiem na niebie,
Nie świeciłabym, jak tylko dla ciebie.
Ani na wody, ani na lasy:
Ale przez wszystkie czasy,
Pod twym okienkiem i tylko dla ciebie,
Gdybym w słoneczko mogła zmienić siebie.
Gdybym ja była ptaszkiem w pięknym gaju,
Tylko bym w twoim chciała śpiewać kraju.
Ani na wody, ani na lasy:
Ale przez wszystkie czasy,
Pod twym okienkiem i tylko dla ciebie…
Czemuż nie mogę w ptaszka zmienić siebie?
Jeszcze w Warszawie, pod wpływem myśli o mającym nastąpić wyjeździe z kraju, Chopin skomponował muzykę do utworów Witwickiego: „Wojaka” i „Hulanki”. Nastąpiło to pod wpływem jednej z ostatnich zabaw w gronie przyjaciół, która mogła odbyć się w kawiarniach u „Brzezickiej”, „Pod Kopciuszkiem” czy w „Dziurce”.
Stefan Witwicki, „Hulanka”
Szynkareczko, szafareczko,
Bój się Boga, stój!
Tam się śmiejesz, a tu lejesz
Miód na kaftan mój!
Nie daruję, wycałuję!
Jakie oczko, brew!
Nóżki małe, ząbki białe,
Hej! spali mię krew!
Cóż tak bracie wciąż dumacie?
Bierz tam smutki czart!
Pełno nędzy, ot, pij prędzej,
Świat ten diabła wart!
Pijane nogi zbłądzą z drogi,
Cóż za wielki srom?
Krzykiem żony rozbudzony
Trafisz gdzie twój dom.
Pij, lub kijem się pobijem!
Biegnij dziewczę w czas,
By pogodzić, nie zaszkodzić,
Oblej miodem nas!
Wszystkie pieśni, powstałe w okresie warszawskim, Chopin wpisał własnoręcznie do sztambucha Emilii Elsner. Dlatego nikt nie wątpi, że to mistrz skomponował tę muzykę.
Już na obczyźnie powstały: „Smutna rzeka”, „Narzeczony” i „Piosnka litewska”, które są wyrazem tęsknoty za krajem, rodziną i ukochaną Konstancją. Pieśni te napisane do słów Witwickiego przesłał Chopin do kraju 6 lipca 1831 r. Witwicki tak pisze do kompozytora: „Kochany Panie Fryderyku! Pozwól, że się przypomnę Twojej pamięci i podziękuję za śliczne piosnki. Nie tylko one mnie, lecz wszystkim, którzy je znają, niezmiernie się podobały i sam przyznałbyś, że są bardzo piękne, gdybyś słyszał, jak je śpiewa Twoja siostra!”
Stefan Witwicki, „Piosnka litewska”
Bardzo raniuchno wschodzi słoneczko,
Mama przy szklanym okienku siedziała,
„Skądże to – pyta – powracasz córeczko?
Gdzieś twój wianeczek na głowie zmaczała?”
„Kto tak raniuchno musi wodę nosić,
Nie dziw, że może swój wianeczek zrosić”.
„Ej, zmyślasz dziecię! Tyś zapewne w pole
Z twoim młodzianem gawędzić pobiegła”.
„Prawda, matusiu, prawdę wyznać wolę,
Mojegom w polu młodziana spostrzegłam,
Kilka chwil tylko zeszło na rozmowie,
Tymczasem wianek zrosił się na głowie”.
W 1835 r. wyszły w Paryżu „Pieśni Janusza” Wincentego Pola. Zachwycony tą poezją Chopin skomponował muzykę do kilkunastu z nich. Jednak zachował się, niestety, tylko jeden utwór – „Śpiew z mogiły”. Niejedna pieśń zaginęła, niejedna poszła w świat, podawana z ust do ust – bezimienna. Niektóre rozpoznawano, inne…, kto wie, może do dziś jeszcze błąkają się po Polsce, nieznane.
Był rok 1837. Chopin ciągle kochał przywoływaną już Marię Wodzińską i wierzył w szczęśliwą wspólną przyszłość. W tym czasie ukazała się „Pieszczotka” A. Mickiewicza, do której pan Fryderyk błyskawicznie skomponował muzykę.
Adam Mickiewicz, „Pieszczotka”
Moja pieszczotka, gdy w wesołej chwili
Pocznie szczebiotać i kwilić, i gruchać,
Tak mile grucha, szczebioce i kwili,
Że nie chcąc słówka żadnego postradać,
Nie śmiem przerywać, nie śmiem odpowiadać,
I tylko chciałbym słuchać, słuchać, słuchać…
Lecz mowy żywość, gdy oczki zapali
I pocznie mocniej jagody różować,
Perłowe ząbki błysną śród korali,
Ach! wtenczas śmielej w oczęta poglądam,
Usta pomykam i słuchać nie żądam,
Tylko całować, całować, całować…
Bywały i takie chwile, gdy szczęście zdawało się oddalać, a tęsknota i smutek opanowywały serce Fryderyka. Te uczucia znalazły odbicie w pieśni do słów Witwickiego „Wiosna”.
Stefan Witwicki, „Wiosna”
Błyszczą krople rosy,
Mruczy zdrój po błoni,
Ukryta we wrzosy
Gdzieś jałówka dzwoni.
Piękną miłą błonią
Leci wzrok wesoło,
Wkoło kwiaty wonią,
Kwitną gaje wkoło.
Paś się, błąkaj trzódko,
Ja pod skałą siędę,
Piosnkę lubą słodką
Śpiewać sobie będę.
Ustroń miła, cicha,
Jakiś żal w pamięci,
Czegoś serce wzdycha,
W oku łza się kręci.
Łza wybiegła z oka,
Ze mną strumyk śpiewa,
Do mnie się z wysoka
Skowronek odzywa.
Jakże ładny, chyży,
Ledwo widny oku,
Coraz wyżej, wyżej,
Już zginął w obłoku.
Uleciał szczęśliwy,
Tam swą piosnkę głosi
I ziemi śpiew tkliwy
Do niebios zanosi.
Wreszcie 24 lipca 1841 r. Maria Wodzińska poślubiła Józefa Skarbka. Chopin nie pozostał obojętny na to wydarzenia, choć łączyły go już pewne stosunki z George Sand. W tymże roku powstała pieśń „Śliczny chłopiec” do słów Bohdana Zalewskiego.
Bohdan Zaleski, „Śliczny chłopiec”
Wzniosły, smukły i młody,
O! nie lada urody,
Ślicznyż chłopiec – czego chcieć?
Czarny wąsik! biała płeć!
Niech się spóźni godzinę,
To mi tęskno – aż ginę,
Ślicznyż chłopiec – czego chcieć?
Czarny wąsik! biała płeć!
Koń daleko tam jeszcze,
A rozkoszne już dreszcze,
Ślicznyż chłopiec – czego chcieć?
Czarny wąsik! biała płeć!
Stuknie oto po sieni,
Wnet się raczek czerwieni,
Ślicznyż chłopiec – czego chcieć?
Czarny wąsik! biała płeć!
W progu mrugnie oczyma,
Na wskroś całą mnie ima!
Ślicznyż chłopiec – czego chcieć?
Czarny wąsik! biała płeć!
Każde słówko, co powie,
Lgnie mi w sercu i w głowie;
Ślicznyż chłopiec – czego chcieć?
Czarny wąsik! biała płeć!
A gdy pląsamy pod ręce,
To się ledwie nie skręcę;
Ślicznyż chłopiec – czego chcieć?
Czarny wąsik! biała pleć!
Krąży słówko dowcipne,
Żem żywica, bo lipnę;
Ślicznyż chłopiec – czego chcieć?
Czarny wąsik! biała płeć!
Co to będzie – och! dalej?
Żebyśmy się pobrali!
Ślicznyż chłopiec – czego chcieć?
Czarny wąsik! biała płeć!
Czas płynął. Zabliźniał jedne rany, inne jątrzył. Gdy pożycie z panią Sand stawało się coraz trudniejsze, a brak ciepła rodzinnego dokuczał coraz bardziej, ułożył Chopin muzykę do wierszy Bohdana Zalewskiego „Nie ma, czego trzeba” i „Dwojaki koniec”.
Ostatnia pieśń, którą Chopin napisał, to „Melodia” do słów Zygmunta Krasińskiego. To obraz zbolałej duszy Chopina w ostatnim etapie życia. W „Melodii” tej – jak napisał Józef Sikorski – „Wsiadł Chopin z Krasińskim na rydwan boleści i wzniósł się nad poziom szumiący głucho odgłosem tłumionej rozpaczy”.
Zygmunt Krasiński, „Melodia”
Z gór, gdzie dźwigali ciężkich krzyżów brzemię,
Widzieli z dala obiecaną ziemię.
Widzieli światło niebieskich promieni,
Ku którym w dole ciągnęło ich plemię…
A sami do tych nie wejdą przestrzeni,
Do godów życia nigdy nie zasiędą
I może nawet zapomniani będą.
Pieśni Chopina, po licznych przeszkodach, ukazały się w druku dopiero w 1859 r. W zbiorze tym znajdowało się tylko 16 pieśni. W następnych wydaniach dołączano kolejne. Na ogół nie doceniano ich. Wielu ludziom nie pasowały one do wizerunku wielkiego kompozytora. Z czasem poglądy na ten temat zmieniły się. Dziś utwory te stanowią cenny materiał psychologiczny do badań nad życiem tego wielkiego Polaka. Pokaż mi, co czytasz, a powiem ci, kim jesteś. Budujemy Fryderykowi Chopinowi pomniki, sławimy jego imię na całym świecie! Ale zauważmy także, że był człowiekiem takim jak my. Kochał, cierpiał, czuł się samotny, a ukojenie znajdował nie tylko w muzyce, ale też, jak wielu z nas, w literaturze. Dodawał słowom skrzydeł i sprawiał, że przestały tkwić uwięzione na papierze, ale na dźwiękach muzyki jak na skrzydłach pofrunęły w świat, by radować ludzkie zbolałe serca.