Obejrzeliśmy rozszerzone wersje Hobbita i Władcy Pierścieni. Przy okazji przypomnieliśmy sobie cechy literatury fantasy. W czasie wspólnego oglądania ekranizacji powieści Tolkiena uzmysłowiliśmy sobie, iż nie trzeba być bogatym, wpływowym lub w jakiś inny sposób wielkim. Dzielne hobbity – Bilbo, potem Frodo, Samwise, Peregrin, Meriadok – istoty małe, słabe, lecz szlachetne, odważne i dzielne, pokonały zło. Wystarczy dobra wola i przykładne życie, by ten świat nie pogrążył się w ciemności nienawiści.
Za filozofa maratonu uznaliśmy króla Théodena, który w Dwóch wieżach i Powrocie króla wciąż podsumowywał świat pełen nienawiści. Lecz i tak stawał do walki, nie poddawał się.
Z przymrużeniem oka obserwowaliśmy wyczyny Legolasa, które bardziej pasują do gier zręcznościowych, a nie filmu.
Z wersji rozszerzonej Hobbita dowiedzieliśmy się, że ojciec Thorina Dębowej Tarczy przeżył bitwę o Morię, niestety, został zabity przez ducha Saurona.
W sumie spędziliśmy na oglądaniu 18 godzin. Prześledziliśmy dzieje Pierścienia Władzy. Stwierdziliśmy, że niedobrze jest pragnąć bogactwa i owej władzy, bo zawsze prowadzą one do zaślepienia i życia w zniewoleniu.
broszura – maraton filmowy |