Czuliśmy się trochę dziwnie, wszyscy zmierzali w kierunku Polski, gdzie odbywają się sportowe zmagania w ramach Euro 2012, natomiast my kierowaliśmy się w przeciwną stronę, zostawiając za sobą zgiełk stadionów.
Czekolada! Czy jest ktoś, kto jej nie lubi? Wasi rodzice pamiętają czekoladę czekoladopodobną, natomiast ta, którą przyszło nam jeść w Niemczech… była najprawdziwsza, belgijska (a kraj ten, trzeba Wam wiedzieć, robi najlepszą czekoladę na świecie). Ale wróćmy do poprzedniej myśli: czy ktoś nie lubi czekolady? Prawda jest taka, że potrafimy zjeść od razu całą – albo dwie. Wiem, o czym piszę, ponieważ co najmniej kilka razy w roku dostaję słodkie paczki od ciotki, która mieszka nieopodal fabryki czekolady w Warszawie.
Gdy tylko przekroczyliśmy mury pięknie położonej fabryki, od razu poczęstowano nas różnymi rodzajami tego słodkiego specjału. Potem obejrzeliśmy film, w którym przedstawiono historię kakao, czekolady oraz ludzi, zresztą rodowitych Belgów, którzy w tym właśnie miejscu założyli swoją manufakturę. Otrzymują oni ze swojej ojczyzny duże sztaby prawdziwej czekolady, a następnie robią z niej łakocie. Po dawce teorii nadszedł wreszcie czas praktyki. Każdy z uczestników naszej wyprawy otrzymał małą sztabę czekolady, gumowe misie, draże oraz zawiniętą w papier białą czekoladę, którą należało udekorować swój kawałek. Uczestnicy wycieczki wykazali się prawdziwą fantazją, powstały prawdziwe, CZEKOLADOWE dzieła sztuki! Co było potem? Potem było szaleństwo zakupów! Przemyślność czekoladowych gadżetów będziecie mogli podziwiać w galerii zdjęć, ale już teraz zdradzę, iż z tego materiału można zrobić wszystko: telefon komórkowy, piłkę, zwierzęta, kiełbasę i wiele innych.
Aby nadmiar czekolady nie odłożył się w organizmie, trzeba było szybko go spalić. Doskonałą okazją do tego był długi spacer po Parku Branitz, w którego centrum znajduje się osiemnastowieczny zamek wraz z otaczającą pergolą z reliefami duńskiej rzeźbiarki Berthel Thorwaldsen. Zobaczyliśmy także słynne piramidy: Landpyramide i Tumulus (w tej drugiej pochowano księcia von Pücklera wraz z żoną).
To jednak nie koniec atrakcji. W Cottbus odwiedziliśmy planetarium, gdzie zobaczyliśmy Księżyc, Słońce i inne gwiazdy, które układają się na niebie w przepiękne symbole – znaki zodiaku.
Nasza wycieczka była doskonałym połączeniem nauki z odpoczynkiem, na pewno szybko jej nie zapomnimy! Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć.