25 IX 2011 r.
To ja! Mój drogi Pamiętniczku!
Cześć, jestem Zuzia Pechowska!
7 X 2011 r.
Drogi Pamiętniczku!
Ale największa niespodzianka czekała na mnie w domu. Kiedy wróciłam byłam bardzo zmęczona, ponieważ ostatnią lekcją, było wychowanie fizyczne. Lecz to, co się stało, kiedy weszłam do salonu, szybko narysowało mi na twarzy wielki, szeroki uśmiech. Mama i tata kupili ogromny tort, który ledwo mieścił w lodówce. Dostałam dwa kawałki, tak się najadłam, że aż bolał mnie brzuch. Nareszcie otrzymałam prezent. Bardzo się ucieszyłam, ponieważ był to malutki piesek. A zawsze marzyłam o własnym piesek! Nazwałam go Puszek. I obiecuję, że codziennie będę się z nim bawiła, karmiła go oraz się nim opiekowała. Pierwszej nocy w naszym domu, będzie spał razem ze mną, aby się nie bał, że coś mu się stanie.
Dzisiejszy dzień był najwspanialszym dniem, jaki kiedykolwiek przeżyłam!
Mój dzisiejszy dzień był super. Byłam z moją koleżanką na basenie. Było bardzo ciekawie! Najpierw się kąpałyśmy, później poszłyśmy do sauny. To bardzo fajne, lecz pierwszy raz troszkę dziwnie się czułam. Było mi bardzo gorąco. Gdy wyszłyśmy z sauny, wróciłyśmy do basenu. Miałyśmy takie dziwne uczucie jakby woda zrobiła się gorąca. Lecz gdy posiedziałyśmy jakieś 15 minut, to woda zrobiła się normalna. Poszłyśmy na ślizgawkę. Było bardzo dużo śmiechu, ponieważ wjeżdżałyśmy na siebie. Czas się skończył. Zjadłyśmy w restauracji pizzę i frytki.
Chciałabym powtórzyć ten dzień.
15 X 2011 r.
Kochany Pamiętniku!
Wcale mnie to nie rozbawiło, wręcz przeciwnie, zirytowało. Nie miałam humoru, ponieważ całkiem zapomniałam o kartkówce z języka polskiego, i nie byłam w ogóle przygotowana.
Otwierając drzwi budynku, nie zauważyłam naszej woźnej, która niosła zupę do stołówki i cała grochówka wylądowała na mnie. Pomyślałam, że nic gorszego nie może mnie już spotkać. Ale nie… Na lekcji języka polskiego kompletnie nie wiedziałam, co napisać… Coś wybazgrałam i chyba nawet nie chcę wiedzieć, co za ocenę dostanę. Może pech się odwróci i pani zgubi moją kartkówkę…
Ten dzień nie mógł skończyć się szczęśliwie. Gdy wracałam do domu zmęczona, była ulewa. Ciężarówka jadąca w deszczu, mijając mnie, ochlapała mnie błotem. Pod wieczór bałam się wychodzić ze swojego pokoju, bo nie wiedziałam, co mnie spotka. Na szczęście skończyło się dobrze. Okazało się, że mama dostała awans w pracy i na ferie wyjadę do Egiptu. Mimo tego pechowego dnia jestem szczęśliwa, ponieważ dzięki pracy mamy spełnię moje marzenie.
18 X 2011 r.
Drogi Pamiętniczku.
Dziś jest bal szkolny. Nie spałam całą noc. Mamy godzinę 5:25. Nie wiem, w czym pójdę. Mam do wyboru czarną długą suknię lub siwą z mnóstwem cekinów. Chyba ubiorę tę siwą.
Opowiem Ci mój wczorajszy dzień.
Wczoraj z Anastazją i Laurą poszłyśmy do najlepszego sklepu odzieżowego w Gdańsku. Nazywa się „Moda”. Chciałyśmy tam wybrać sukienkę dla Laury. Gdy znalazłyśmy ładną i niedrogą, okazało się, że nie ma rozmiaru. Byłyśmy załamane Wtedy sprzedawczyni pokazała nam piękną suknię na ramiączkach za 98 zł. Obiecałyśmy Laurze że dołożymy po 20 zł.
Następnie wyszłyśmy do lodziarni „Faraon”. Kupiłyśmy sobie po dwie porcje lodów czekoladowych z orzechami i tęczową posypką. Wracałyśmy do domu.
Nagle spotkałyśmy Adama! Tak! Tego z 6c.
Pamiętam dokładnie każde słowo!
Było tak:
– Cześć dziewczyny! – odpowiedział – Idziecie na jutrzejszy bal? Ja i chłopaki zarządzamy muzyką!
– Oczywiście idziemy! – Potwierdziła Anastazja trochę przerażona.
– Cześć.
– Cześć.
On jest słodki!
Oj! jest już 7.00! Muszę się spieszyć! Pa!