Pod koniec października zachęcałem Was do lektury (i do wysłuchania) wiersza Haliny Poświatowskiej pt. „Koniugacja”. Dziś proponuję podróż do XVII wieku. Tworzył wówczas swoje poezje Daniel Naborowski, wielki poeta barokowy. Oto jego wizja życia ludzkiego. Czy rzeczywiście pesymistyczna? Zapraszam do lektury:
Daniel Naborowski
Krótkość żywota
Godzina za godziną niepojęcie chodzi:
Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi.
Krótka rozprawa: jutro – coś dziś jest, nie będziesz,
A żeś był, nieboszczyka imienia nabędziesz;
Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt – żywot ludzki słynie.
Słońce więcej nie wschodzi to, które raz minie,
Kołem niehamowanym lotny czas uchodzi,
Z którego spadł niejeden, co na starość godzi.
Wtenczas, kiedy ty myślisz, jużeś był, nieboże;
Między śmiercią, rodzeniem byt nasz, ledwie może
Nazwan być czwartą częścią mgnienia; wielom była
Kolebka grobem, wielom matka ich mogiła. |
Więc jak? Pesymistyczna? Chyba jednak nie, nie do końca. Podmiot liryczny po prostu stwierdza fakty, jest obdarzony niezwykłym darem patrzenia totalistycznego, co znaczy: spogląda na życie każdego z nas z lotu ptaka, widzi je w całości i… przykłada do miary czasu, do historii Ziemi, wszechświata. Wniosek, jaki przychodzi mu do głowy, jest niezwykle prosty: w porównaniu z milionami, miliardami lat, które już minęły, nasze istnienie jest jedynie chwilką. Tę prawdę wyraża w sposób niezwykle ciekawy: porównuje żywot ludzki do elementów, które trwają bardzo krótko, które zajmują znikomą ilość miejsca, które są niematerialne, nienamacalne:
Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt – żywot ludzki słynie.
Dźwięk – trwa zaledwie chwilę, nie widać go, nie można go też dotknąć; cień – jego istnienie uzależnione jest od światła, może szybko zniknąć, niewiele znaczy, jest niematerialny; dym – znika zaraz po tym, gdy opuści komin; wiatr – czy ktoś go kiedyś widział lub złapał? Błysk – ile trwa błysk burzy lub światła samochodu mijającego inny samochód? Głos – mówimy, mówimy, wciąż mówimy, lecz… nic z tego nie ma…; punkt – to kropka zaledwie!
Kolejnym ciekawym elementem w wierszu jest obecność figury koła. Zawsze oznaczało ono równość. Wszyscy bowiem, bez względu na posiadane bogactwa, wykształcenie, doświadczenie, pracę, miniemy. Co więcej, owo koło potwierdza prawdę o następowaniu po sobie kolejnych pokoleń:
Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi.
Dlaczego jednak byt nasz „nazwan być może czwartą częścią mgnienia”? Może dlatego, że pierwszy okres życia, dzieciństwo, mija nam w słodkiej nieświadomości, jakbyśmy w ogóle wtedy nie istnieli lub nie zdawali sobie sprawy z tego istnienia; do tego należy dołożyć czas przeznaczony na sen – to przecież podobno jedna trzecia naszego ziemskiego bytowania. I jeszcze zwykła bieganina za drobnymi, czasochłonnymi sprawami dnia codziennego. I tak właśnie trwonimy godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata całe.
Najciekawsze jednak jest porównanie kołyski (kolebki) do grobu. Skąd to skojarzenie? Otóż owa kołyska jako mebel przypomina swym kształtem trumnę. Poeci barokowi widzieli w dziecku leżącym w kolebce zapowiedź dorosłego życia i następującej po nim śmierci.
Jakie wnioski płyną z naszych rozważań? Oto one, optymistyczne: skoro jesteśmy tu, na Ziemi, tylko chwilkę, skoro „jutro” już nas nie będzie, „dziś” więc powinniśmy czynić dobro, przenosić góry, uśmiechać się, chłonąć dany nam czas; budować, a nie burzyć; uczyć się, a nie leniuchować (to ostatnie adresowane jest do szóstoklasistów!)
Piotr Pałac