W czwartek (21.02.2013 r.) odwiedził nas pan Kazimierz Freider – 92 letni kombatant. Zaprosiła go pani Bożena Masłowska z okazji 68 rocznicy Ustanowienia Władztwa Polskiego. Razem z koleżanką ubrałyśmy się w ten dzień galowo. Zeszłyśmy na hol szkoły i zobaczyłyśmy pana w zielonym mundurze z odznakami na prawej piersi. Od razu wiedziałyśmy, że to pan, który przeżył II wojnę światową. Zaprowadziłyśmy go do klasy, gdzie został przywitany przez panią Bożenę Masłowską i wicedyrektor Honoratę Kryszewską. Naszym zadaniem było przygotować pytania, dzięki którym można było jak najwięcej dowiedzieć od naszego gościa. Pytaliśmy o najlepsze wspomnienie pana Kazimierza, czyli zakończenie II wojny światowej lub ile miał lat (teraz wiemy, że 18), gdy II wojna światowa się rozpoczęła. Jeden z uczniów zapytał się za co i ile ma orderów. Weteran odpowiedział, że ma je za odwagę, za walkę i za wojnę i że ma ich 17-18, ale przy sobie nosi tylko 4 najważniejsze. Pan Kazimierz urodził się w Lesznie. Gdy chodził do szkoły chłopcy i dziewczynki uczyły się osobno. Patronem szkoły, do której chodził pan Kazimierz był Stanisław Tarkowski. Przed wojną kombatant interesował się harcerstwem i piłką nożną, a po wojnie tylko piłka nożną.
Pan Kazimierz przypomniał nam też, że II wojna światowa zaczęła się 1 września 1939 roku o godzinie 4.45. Gdy zadawaliśmy pytania na palcu pana Kazimierza zauważyłam pierścień. Okazało się, że jest to „legitymacja” kombatanta. Pan Kazimierz walczył również pod dowództwem generała Andersa na zachodzie. Był też jeńcem. W pamięci po spotkaniu utkwiły mi słowa, które zapamiętałam – „trzeba się nie dać”. Myślę, że to jest ważna myśl i przekaz dla nas. Na koniec pan Kazimierz rozdał wszystkim „autografy”, a ja podziękowałam w imieniu moich kolegów za ciekawe opowieści i wręczyłam bukiet kwiatów.
Emilia Żelazek
fot. Bożena Masłowska