Spotkaliśmy się, by trochę poszaleć, a przy okazji poznać lepiej, zintegrować.
Tradycyjnie – zaczęliśmy od owijania ochotników papierem toaletowym na czas. Potem chodziliśmy w rytm muzyki wokół krzeseł. Gdy głośniki cichły, należało usiąść. Krzeseł ubywało, emocje rosły. Wygrał Kacper! Następnie przechodziliśmy pod liną, która, złośliwie, była coraz niżej. W międzyczasie przyjechała pizza. Na koniec poznaliśmy imiona przyszłych żon, mężów, pierwsze litery ich nazwisk, imiona przyszłych synów i córek. To, naturalnie, żarty, nikt nie wierzy w takie rzeczy, to tylko zabawa.
Dobrze spotkać się od czasu do czasu i pożartować.